środa, 23 października 2013

kraina winnic, rozmarynu, oliwek, lawendy, platanów...

Jest coś takiego w podróżowaniu po Europie, że odczuwasz znudzenie - mimo, ze wszystko inaczej pachnie to podobnie wygląda....

Bardzo to były leniwe 3 tygodnie, mam wrażenie, że już nigdy nie zdecydujemy się na tego typu urlop...jednak..
Pochłanialiśmy książki, celebrowaliśmy wspólne posiłki, jeździliśmy gdzie się da, by zobaczyć jak najwięcej, spacerowaliśmy wieczorami...spędzaliśmy czas z rodzicami i z tego cieszę się najbardziej...
Teraz już w Polsce ogarniamy, trudno w tym kraju nie tęsknić za kolejną lepszą, łatwiejszą, nową przestrzenią...znów marzę o Mongolii.....













 




piątek, 18 października 2013

charakterystyczny motyw danego miejsca na ziemi...


Kydryński w swojej książce "Muzyka moich ulic" pisze, o zdjęciach które tam robił... że stara się fotografować, to czego nie znajdzie nigdzie indziej, w żadnych przewodnikach, książkach podróżniczych, broszurach informacyjnych i to wcale nie chodzi o ich wyjątkowość, a o intymność fotografii. W każdym miejscu kupuje widokówkę z najbardziej charakterystycznym motywem danego miejsca i to mu wystarczy by zapamiętać...rozumiem to, bo mało Prowansji w tej mojej Prowansji...uświadomiłam sobie przeglądając skany..










 

poniedziałek, 14 października 2013

wrzesień. Merindol


Kiedy jestem w podróży mam manie obserwowania ludzi, ale nie pod kątem wyglądu ale zastanawiam się o czym w danym momencie myślą, gdzie idą, jakie jest ich życie. W Prowansji miałam do czynienia z temperamentem południowca i czasem dostawałam w twarz.... kiedy coś mnie wkurzyło, nauczona życia w polskim wyścigowym mieście miałam ochotę raczej komuś przywalić, a oni się uśmiechali. Są pogodni, zdystansowani, miałam wrażenie że bardzo powoli się poruszają, muszą ogarnąć na raz max jedną rzecz..W poniedziałek wiele miejsc jest zamkniętych, w niedziele jest cisza marketowa, w środy kobiety mają wolne, dzieci nie chodzą do szkoły, przedszkola. Sjesty miałam wrażenie są niemal ciągle... Uspokoiło mnie to miejsce, jak po każdej podróży, po tej również nabrałam dystansu. Słońce przyprawiło mi skrzydeł, abym trochę unosiła się nad tą zimną polską ziemią i chroniła stopy :-)












czwartek, 10 października 2013

Prowansja.spokój.słońce.mgła.leżak.



Mamy tu już nieco oswojony dom, okno na własność, kąty do nic nie robienia.. podróż trochę inna ale jak potrzebna. Wszystko dzieje się powoli, tak jak chcemy, nikt do mnie nie dzwoni, niczego ode mnie nie chce, wstaje rano i myślę o tym co chciałabym dziś zobaczyć, w którą stronę pójść, co przeczytać.
Ulubionym miejscem, do którego tu wracam jest piękny, szeroki most z widokiem na ogrom gór Luberon i miasto Malemort. Pod mostem na wpół wyschnięta ziemia, a obok stary, nieużywany,  zdrewniały most wiszący dodaje miejscu jeszcze bardziej niesamowitego, niemalże linczowskiego charakteru. Mimo ze to mało rozsądne stoję tam  i o mało mi głowy nie urywa przez mknące nim cały czas samochody. Uzależniłam się jednak.