wtorek, 15 stycznia 2013

around us..


Nie wiem, czy wcześniej, zanim wzięłam aparat do rąk byłam tak uważna..bardzo dobrze, że fotografia pomaga nam intensywniej patrzeć na wszystko i zatrzymywać się na dłuższą chwilę, w miejscach, na pozór mało interesujacych, które są gdzieś tam i teraz wiem, że zasługują na moja uwagę. Gdy wyjeżdzamy, bardzo dużo chodzimy, nigdy wcześniej nie pokonywałam pieszo aż tylu kilometrów:-) i  czasem nie ważne jakie to zdjęcie będzie technicznie, ważne że je zrobiłam i teraz mogę na nie patrzeć.
W weekend pojechaliśmy za miasto i udawaliśmy, że zima to też przyjazna pora roku...














                                      


środa, 9 stycznia 2013




Wspominałam już o sadzie, na obrzeżach marokańskiej wioski. Spędziliśmy tam pół dnia obchodząc go wzdłuż i wszerz, oglądając wspaniałości tego przemyślanego nieładu. Co jakiś czas mijaliśmy pracujących na swoich kawałkach ziemi mężczyzn..Na pierwszy rzut oka było to całkowicie dzikie miejsce, a jednak dojrzeć można było wydzielone alejki
zasadzone rośliny, wijące się sznury podlewające teren, stare studnie, niezwykłe kwitnące bananowce
















czwartek, 3 stycznia 2013


Myślę sobie czasem, czy nie trace na jakosci podróżowania uciekając usilnie od touristic places, łażąc pół dnia po opuszczonym sadzie na tyłach marokańskiej wioski, czy po wyschnietym jeziorze..Nie mam ochoty na zdjęcie z małpą na łańcuchu na osławionym placu Djemaa El Fna, który dla mnie przybrał forme raczej nie do zaakceptowania, nie jestem zainteresowana zwiedzaniem okolicy z perspektywy grzbietu wielbłąda i smuci mnie ciągły wzrost hoteli w miejscach, które jeszcze niedawno były zupełnie dzikie..czy to oby normalne z mojej strony..