niedziela, 15 lipca 2012

Mur chiński...





Pekin. Czekałam wtedy na Krisa i nasze wizy. Bardzo zmęczona, spragniona już bezludnej Mongolii. W torbie miałam oszukane tajskie danie dla Niego, kupione w chińskiej, marnej knajpce.  Siedziałam przed dziurą w murze, za którą widziałam podupadłe domostwa, spracowanych ludzi, jakby ukrywających się przed niszczącą zwykłego śmiertelnika siłą tego miasta. Mur okrywały reklamy bogatych osiedli, proszków do prania, drogich kosmetyków.




















Chiny. Pekin. kwiecień 2012r.






 





Chiny.  trasa z Laosu do Chin. Widoki z autobusu.

sobota, 14 lipca 2012

building site





      












W Chinach bardzo dużo chodziłam. Często trafiałam na place budowy, które były miejscem pracy ale i miejscem do spania, jedzenia, spędzania wolnego czasu.

Romskie dzieci.
















Sprzedawały ubrania na targu w Działoszynie. Pozwoliłam sobie zrobić trzy zdjęcia.