piątek, 27 lipca 2012
niedziela, 15 lipca 2012
Mur chiński...
Pekin. Czekałam wtedy na Krisa i nasze wizy. Bardzo zmęczona, spragniona już bezludnej Mongolii. W torbie miałam oszukane tajskie danie dla Niego, kupione w chińskiej, marnej knajpce. Siedziałam przed dziurą w murze, za którą widziałam podupadłe domostwa, spracowanych ludzi, jakby ukrywających się przed niszczącą zwykłego śmiertelnika siłą tego miasta. Mur okrywały reklamy bogatych osiedli, proszków do prania, drogich kosmetyków.
sobota, 14 lipca 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)