Trafiliśmy do kościoła prawosławnego w Rumunii, była Wielkanoc. Po bardzo wyciszonej, nastrojowej mszy ludzie zaczęli wymieniać
się jedzeniem i piciem, które przynieśli w swoich wielkich koszach. Trwało to
długo, nikt się nigdzie nie spieszył, każdy musiał dostać coś od kogoś, my również.. Ludzie najbiedniejsi, którzy nie przynieśli
nic, wychodzili z kościoła z pełnymi torbami. To był ten dzień, kiedy nikt nie
mógł być głodny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz