środa, 16 maja 2012

close to the border with Burma...




            Chciałabym długo pamiętać jak tam było, mieszkałam 2 miesiące w chińskim miasteczku,  
przy  granicy z Birmą, miałam swój pokój, sąsiadów, pracowałam z nimi, 
czasem miałam już dość i wtedy chciałam ich zmieniać..bo nie rozumiałam. 
Czasem zastanawiam się, czy te Chiny, które poznałam....ci ludzie żyjący na granicy absurdu, 
nie mający innych zajęć prócz hazardu i jedzenia to prawdziwe Chiny, czy odrealniona prowincja, 
najbardziej wysunięta na południe, gdzie ludzie poszukują własnej tożsamości...








 
   




  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz